Polecamy

Gazeta Wyborcza: Najgroźniejsza “dobra zmiana” przed nami: przejęcie instytucji publicznych przez wojujący nacjonalizm i narodowy katolicyzm

Oburzamy się na Misiewiczów, ale oni są tylko śmieszni i pazerni. Ci, którzy ich zaraz zastąpią, są poważni, cierpliwi i ideowi. Długo czekali, żeby wejść do szkół, teatrów, domów kultury. W wysokich butach i z rzymskim pozdrowieniem.

Paweł Krysiak – redaktor naczelny Wyborczej Lublin

To było na KUL w 1987 r. Po sesji zimowej jako student I roku socjologii zdawałem w dziekanacie indeks. W gabinecie obok żywiołowa dyskusja. – Musimy sobie uświadomić, że największym wrogiem Kościoła nie jest komunizm, największym wrogiem Kościoła jest LI-BE-RA-LIZM – powiedział jeden z profesorów, akcentując ostatnie słowo. Indeks wypadł mi z ręki.

Dziś, kiedy się zastanawiam, dlaczego Kościół tak mocno poparł akurat PiS, skoro PO i PSL też mu zawsze sprzyjały, szukam odpowiedzi w tamtym wydarzeniu.

(…)

Co czekałoby Lublin pod nowymi rządami? Występ szefa klubu radnych PiS Tomasza Pituchy w Telewizji Trwam pokazuje pożądany przez władzę kierunek. Pitucha ubolewa, że lubelski model kultury „zasysa te zachodnie trendy, chociażby gender mainstreaming czy temu podobne”. Kultura lubelska jest w dużej mierze niechrześcijańska, unosi się nad nią duch Palikota. I nie można mówić, że wszystkie religie są równe. – Trzeba wrócić do tego, że jest tylko jeden prawdziwy Bóg. Wszystko inne to są bożki z drewna albo ze złota – zapowiadał radny w telewizji o. Rydzyka.

Ktoś powie: to tylko radiomaryjne gadanie. Wyobraźmy sobie, że PiS wygrywa wybory i radny Pitucha zostaje szefem wydziału kultury w urzędzie miasta. Cała strategia wielokulturowego Lublina ląduje w koszu. Wszystko, co nie jest narodowo-katolickie, staje się podejrzane.

Wśród lubelskich artystów, szefów instytucji, animatorów kultury jest niepokój, ale nie ma przerażenia. Przecież dziś udaje się wyszarpać z opanowanych przez PiS ministerstw jakieś pieniądze na wartościową kulturę, to może podobnie będzie w samorządzie. A może nawet łatwiej, skoro z resortami będzie rozmawiał „swój” ratusz?

To złudzenia. Pod rządami endeków „zasysanie zachodnich trendów” nie przejdzie.

– Zachód żyje jakimiś utopiami, wymysłami, które stoją na ateizmie, a więc nie są w stanie niczego zaproponować, co by motywowało ludzi do czegoś więcej niż walka o byt materialny. To jest bardzo prymitywna cywilizacja – uważa Mieczysław Ryba. Można wzruszyć ramionami: egzotyczny cytat egzotycznego działacza. Ale profesor KUL, felietonista „Naszego Dziennika”, Telewizji Trwam i Radia Maryja jest lokomotywą PiS w wyborach do lubelskiego sejmiku. Na pewno ma plan, w jaki sposób urządzi po nowemu, gdy już zostanie marszałkiem województwa, Centrum Spotkania Kultur, aby nie dochodziło tam do takich gorszących wydarzeń jak spotkanie z Janem T. Grossem czy wystawienie „Malowanego ptaka”, spektaklu Mai Kleczewskiej o wojennych przewinach Polaków wobec żydowskich sąsiadów.

Endecy, szczególnie ci, którzy wywodzą się z klubu Vade Mecum, wiedzą dokładnie, co chcą zrobić z Polską i jaka ma być narodowo-chrześcijańska kultura. Zawsze to wiedzieli.

(…)

Cały artykuł: http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,24036528,najgrozniejsza-dobra-zmiana-przed-nami-przejecie-instytucji.html